O mnie

Moje zdjęcie
Murcia, Murcia, Spain
Karina Ślesińska / TŁUMACZ PRZYSIĘGŁY JĘZYKA HISZPAŃSKIEGO W POLSCE I JĘZYKA POLSKIEGO W HISZPANII / Proszę o telefony w godzinach 10:00 - 18:00 od poniedziałku do piątku: +34 661 351 979 lub o wysłanie e-maila na adres: karina@hiszpaniaconsulting.com

23 mar 2015

Święty spokój czy beztroska? O domach w Hiszpanii.

Dzisiejszy wpis jest poświęcony zagadnieniu posiadania własnego, wolnostojącego domu. Wiele osób marzy o domu na dużej działce, w sporej odległości od najbliższych sąsiadów. Plusy takiej nieruchomości każdy sobie może wyobrazić. Wolnoć Tomku w swoim domku: cisza, spokój, brak uciążliwych sąsiadów, możliwość hałasowania do białego rana i niczym nieskrępowanego przechadzania się po działce w negliżu.

Ale takie rozwiązanie ma też minusy, zwłaszcza jeśli nie mieszkamy w domu na stałe, a tylko chcemy spędzać tam urlopy. Z Polski znamy problem polegający na włamaniach w celu kradzieży. Tutaj w Hiszpanii dzieje się to raczej rzadko. Złodzieje, jeśli już, starannie wybierają domy, które chcą ograbić i nie przeszkadzają im śpiący mieszkańcy. Jednak podkreślam, to są sporadyczne włamania i do konkretnie wybranych domów, o których wiadomo, że trzymana tam jest gotówka, dzieła sztuki, wartościowa biżuteria. Złodziej raczej nie zaryzykuje włamania do mieszkania gdzie łupem będzie kineskopowy telewizor i para złotych kolczyków.

Jednakże Hiszpania boryka się z problemem, o wiele trudniejszym do rozwiązania i bardziej uciążliwym. Chodzi mianowicie o dzikich lokatorów (hiszp. ocupas). Zjawisko to jest na tyle rozpowszechnione, że może dotknąć każdego, a polega na tym, że osoba lub grupa osób, z reguły żyjących poza prawem bądź na pograniczu patologii, zajmuje nasz dom. Najpierw obserwują przez dłuższy czas nieruchomość, a kiedy zobaczą, że jest opustoszała przez kilkanaście tygodni / miesięcy to najczęściej włamują się do budynku, uszkadzając zamek lub zabezpieczenia w oknach. Następnie zmieniają zamki i zaczynają mieszkać w zajętym domu. Co na to policja? W zasadzie to niewiele, policja nie bardzo może wykurzyć takich dzikich lokatorów bez nakazu sądu. Sprawy sądowe zaś ciągną się i ciągną. Co najgorsze, ocupas są na tyle bezczelni, że korzystają ze światła i wody, które musi opłacać właściciel! A mediów nie da się tak łatwo odciąć jeśli ktoś mieszka w danym domu, bo lokatora chroni prawo. Nieważne że przebywa tam całkowicie nielegalnie.

Dlatego też na pytania klientów czy lepiej kupić dom czy mieszkanie odpowiadam, że mieszkanie. W domu mieszka się wspaniale i jest to lepsza opcja jeśli ktoś chce się przenieść na stałe. Ale na okazjonalne pobyty stokroć bardziej warto kupić mieszkania w bloku, gdzie są inni mieszkańcy, gdzie ludzie chodzą i sąsiedzi mają oko na to się dzieje na klatce. Nie oznacza to, że nie zdarzają się przypadki zajęcia mieszkań przez ocupas. Owszem, zdarzają, ale są zdecydowanie rzadsze niż zajęcia domków, zwłaszcza tych na odludziu, gdzie żywy duch nie zainteresuje się obecnością obcych ludzi.

Celem tego wpisu nie jest sianie paniki, ale właśnie z jednym z klientów przerabiamy zmagania z dzikimi lokatorami. I jest to trudne, bo nawet zwykłe zawiadomienie policji urasta do rangi problemu kiedy jest się za granicą.

Rada? Przede wszystkim dobrze żyć z sąsiadami, zostawić do siebie numery kontaktowe albo / i namiar na osobę znającą język, w którym można się z sąsiadami porozumieć. Dobrze jest nawet zostawić sąsiadom jakieś drobne kwoty żeby jak coś się będzie działo mogli kupić nową kłódkę albo żeby nie musieli wydawać ze swoich na połączenia międzynarodowe.

Czy warto instalować alarm? Nie w każdym przypadku zachodzi taka konieczność, ale jeśli mieszkamy na odludziu albo sami na piętrze, a bywamy w mieszkaniu 2 razy do roku, to alarm jest niezłym pomysłem. 

17 mar 2015

Jakieś małe te 60 metrów...

No właśnie, 60 metrów kwadratowych 60 metrom kwadratowym nierówne... A wszystko to z powodu różnic w powierzchni użytkowej a powierzchni zabudowy. 

Ogłoszeniodawcy najczęściej mamią nas zapewnieniem, że mieszkanie ma np. 60 m2. Wchodzimy do środka i jakoś tam ciasno, i jakby człowiek nie liczył to się nie doliczy... 

Winne są temu metry zabudowy. Należy rozróżnić powierzchnię zabudowy, która liczona jest po zewnętrznym obrysie ścian, do której wlicza się wykusze, gzymsy, balkoniki, ciągi komunikacyjne, skosy dachu itd. a powierzchnię użytkową, czyli rzeczywiste metry kwadratowe pomieszczeń, które mamy w mieszkaniu i możemy używać. Różnica często jest całkiem spora i 60 m2 powierzchni zabudowy przekłada się na około 45-55 m2 powierzchni użytkowej. Czyli nagle w siną dal odpływa nam jeden pokój... albo przynajmniej 3 szafy wnękowe...

13 mar 2015

Nieruchomość, na Kanarach czy w Hiszpanii?

Tytułowe pytanie jest oczywiście uproszczeniem, bo Wyspy Kanaryjskie są częścią Hiszpanii. Na potrzeby tego wpisu potraktujemy je jako geograficznie odrębną krainę.

Co przemawia za Wyspami Kanaryjskimi, które swą nazwę zawdzięczają psom (łacińskie canis) a nie jak się mylnie sądzi, kanarkom. Przede wszystkim pogoda przekładająca się na długość sezonu urlopowego. Z nielicznymi wyjątkami na Kanarach można się cieszyć ciepłem i słońcem o każdej porze roku. Dodatkowym plusem jest brak ekstremalnych zmian temperatur, na wyspach panuje wieczna wiosna.

Ponadto ważną czynnikiem może być stała obecność zagranicznych turystów, co oznacza, że dość łatwo tam żyć bez znajomości hiszpańskiego.

Na niekorzyść przemawiają jednakże ceny. Nieruchomości są z reguły droższe niż w Hiszpanii kontynentalnej, a ze względu na trwałe niedobory wody jest ona droższa.

No i nie można zapominać o kwestiach transportu. Chodzi zarówno o loty z Polski i Europy, jak i przemieszczanie się między wyspami lub połączenia z kontynentalną Hiszpanią. Przed zakupem warto przeanalizować siatkę lotów na cały rok, a nie tylko na miesiące letnie, przejrzeć alternatywne sposoby transporu oraz zorientować się w jego cenach.

Z kolei w Hiszpanii kontynentalnej mamy do wyboru dwie lub 4 pory roku i większą różnorodność jeśli chodzi o potencjalnych najemców. Tutaj przybywają turyści w każdym wieku, a na Kanarach jednak jest więcej emerytów. Na kontynencie są miejscowości od luksusowych po zwyczajne, różnej wielkości, z większą różnorodnością architektoniczną. No i w razie konieczności w ciągu doby można samochodem dojechać do Polski.

Więc gdzie kupić? Wszędzie będzie dobrze, poda warunkiem, że zakup będzie dobrze przemyślany.

10 mar 2015

Pani Karino, ależ te drzewa urosły!!! Czyli o czym nie pamiętamy kupując nieruchomość.

Dzisiejszy wpis jest nieco humorystyczny, ale powinien nam dać do myślenia. Jakiś czas temu pewien klient kupił piękne mieszkanie, jasne i słoneczne. Po roku miałam okazję go w nim odwiedzieć i wtedy właśnie padło tytułowe "pani Karino, ależ te drzewa urosły!!!". Gdy klient nabywał mieszkanie pod oknami posadzono niskie palmy ze szkółki. Po roku jednakże palmy urosły i teraz ich korony zasłaniają piękny widok z okna.

Często zapominamy o zmianach w krajobrazie, które na przestrzeni lat mogą zachodzić w okolicach naszej nieruchomości. Drzewa rosną, na pustych działkach powstają nowe bloki a pod oknami mogą nam wyrosnąć ekrany dźwiękowe i droga szybkiego ruchu. Część projektów tych zmian można sprawdzić w Wydziale Gruntów na planach zagospodarowania przestrzennego. O dostęp do dokumentów może wystąpić każdy i może się zdarzyć, że to co tam zobaczymy odwiedzie nas od decyzji o zakupie. Oczywiście nie na wszystko mamy wpływ, ale wszelkie istotne lub uciążliwe z punktu widzenia mieszkańców zmiany, muszą być poddane konsultacjom społecznym. Więc jeśli chcemy mieszkać w przyjaznym, spokojnym otoczeniu, poświęćmy trochę czasu na zapoznanie się z obwieszczeniami miejskimi, pytajmy sąsiadów lub składajmy od czasu do czasu wizyty w urzędzie.