Dzisiejszy wpis jest poświęcony zagadnieniu posiadania własnego, wolnostojącego domu. Wiele osób marzy o domu na dużej działce, w sporej odległości od najbliższych sąsiadów. Plusy takiej nieruchomości każdy sobie może wyobrazić. Wolnoć Tomku w swoim domku: cisza, spokój, brak uciążliwych sąsiadów, możliwość hałasowania do białego rana i niczym nieskrępowanego przechadzania się po działce w negliżu.
Ale takie rozwiązanie ma też minusy, zwłaszcza jeśli nie mieszkamy w domu na stałe, a tylko chcemy spędzać tam urlopy. Z Polski znamy problem polegający na włamaniach w celu kradzieży. Tutaj w Hiszpanii dzieje się to raczej rzadko. Złodzieje, jeśli już, starannie wybierają domy, które chcą ograbić i nie przeszkadzają im śpiący mieszkańcy. Jednak podkreślam, to są sporadyczne włamania i do konkretnie wybranych domów, o których wiadomo, że trzymana tam jest gotówka, dzieła sztuki, wartościowa biżuteria. Złodziej raczej nie zaryzykuje włamania do mieszkania gdzie łupem będzie kineskopowy telewizor i para złotych kolczyków.
Jednakże Hiszpania boryka się z problemem, o wiele trudniejszym do rozwiązania i bardziej uciążliwym. Chodzi mianowicie o dzikich lokatorów (hiszp. ocupas). Zjawisko to jest na tyle rozpowszechnione, że może dotknąć każdego, a polega na tym, że osoba lub grupa osób, z reguły żyjących poza prawem bądź na pograniczu patologii, zajmuje nasz dom. Najpierw obserwują przez dłuższy czas nieruchomość, a kiedy zobaczą, że jest opustoszała przez kilkanaście tygodni / miesięcy to najczęściej włamują się do budynku, uszkadzając zamek lub zabezpieczenia w oknach. Następnie zmieniają zamki i zaczynają mieszkać w zajętym domu. Co na to policja? W zasadzie to niewiele, policja nie bardzo może wykurzyć takich dzikich lokatorów bez nakazu sądu. Sprawy sądowe zaś ciągną się i ciągną. Co najgorsze, ocupas są na tyle bezczelni, że korzystają ze światła i wody, które musi opłacać właściciel! A mediów nie da się tak łatwo odciąć jeśli ktoś mieszka w danym domu, bo lokatora chroni prawo. Nieważne że przebywa tam całkowicie nielegalnie.
Dlatego też na pytania klientów czy lepiej kupić dom czy mieszkanie odpowiadam, że mieszkanie. W domu mieszka się wspaniale i jest to lepsza opcja jeśli ktoś chce się przenieść na stałe. Ale na okazjonalne pobyty stokroć bardziej warto kupić mieszkania w bloku, gdzie są inni mieszkańcy, gdzie ludzie chodzą i sąsiedzi mają oko na to się dzieje na klatce. Nie oznacza to, że nie zdarzają się przypadki zajęcia mieszkań przez ocupas. Owszem, zdarzają, ale są zdecydowanie rzadsze niż zajęcia domków, zwłaszcza tych na odludziu, gdzie żywy duch nie zainteresuje się obecnością obcych ludzi.
Celem tego wpisu nie jest sianie paniki, ale właśnie z jednym z klientów przerabiamy zmagania z dzikimi lokatorami. I jest to trudne, bo nawet zwykłe zawiadomienie policji urasta do rangi problemu kiedy jest się za granicą.
Rada? Przede wszystkim dobrze żyć z sąsiadami, zostawić do siebie numery kontaktowe albo / i namiar na osobę znającą język, w którym można się z sąsiadami porozumieć. Dobrze jest nawet zostawić sąsiadom jakieś drobne kwoty żeby jak coś się będzie działo mogli kupić nową kłódkę albo żeby nie musieli wydawać ze swoich na połączenia międzynarodowe.
Czy warto instalować alarm? Nie w każdym przypadku zachodzi taka konieczność, ale jeśli mieszkamy na odludziu albo sami na piętrze, a bywamy w mieszkaniu 2 razy do roku, to alarm jest niezłym pomysłem.
Witamy po przerwie! :) Powracamy do blogosfery i obiecujemy częściej zaglądać!
OdpowiedzUsuńFakt, dzicy lokatorzy to jest problem, słyszałam o takich przypadkach... A właściciel musi się borykać z załatwianiem sprawy.
Jestem pod wrażeniem. Bardzo fajny wpis.
OdpowiedzUsuń