Korzystając z długiego weekendu odbiegnę od typowo biznesowej tematyki blogu. Wiele osób pyta się jak wyglądają w Hiszpanii pogrzeby. Miałam okazję uczestniczyć w pogrzebach w okolicach Murcji. I właśnie tego regionu dotyczy wpis, bo całkiem możliwe, że w innych regionach uroczystości pogrzebowe mogą wyglądać nieco inaczej.
W mojej miejscowości nie wywiesza się klepsydr. Miasto jest powiadamiane o zgonie i pogrzebie za pomocą samochodu z głośnikami, który jeździ powoli ulicami i odtwarza nagrany komunikat. Informuje kto zmarł, jaki był jego pseudonim, czyją był rodziną, w jakim domu pogrzzebowym znajduje się ciało i o której będzie pogrzeb.
Praktycznie odeszło się już od wystawiania ciała w domach. Jeżeli jeszcze gdzieniegdzie się to praktykuje pod domem kłębi się tłum znajomych, ale np. nie ma chorągwi, jak to ma miejsce w Polsce. Jednak w zdecydowanej większości przypadków ciało wystawiane jest w domach pogrzebowych (tanatorio) i tam pozostaje do momentu przewiezienia do kościoła.
Należy do tradycji, że rodzina zmarłego nie odstępuje go ani na krok przez cały okres wystawienia. Od zgonu do pogrzebu z reguły mija 24 - 36 godzin, przez ten czas rodzina nie śpi, nie wypoczywa, tylko siedzi przy trumnie.
Kremacje są stosunkowo mało popularne, więc z domu pogrzebowego trumna jedzie do kościoła. Kościół jest pełen, ale nie ma takiej nabożnej ciszy jak w Polsce. Ludzie rozmawiają półgłosem, witają się, całują na przywitanie, drzwi w kółko zamykają się i otwierają.
Po nabożeństwie bardzo często rodzina prosi o to żeby żałobnicy nie towarzyszyli im w drodze na cmentarz. Prośba jest respektowana. Zwyczajem jest też, że na cmentarz chodzą sami mężczyźni. Nie ma zwyczaju uczestnictwa kobiet w pochówku właściwym, za wyjątkiem kobiet z najbliższej rodziny (matka, córka, wnuczka).
Cmentarze wyglądają zupełnie inaczej niż polskie. Zabudowane są głównie "domkami" (hiszp. panteones / mausoleos), które podzielone są na małe komórki, nieco większe niż rozmiar trumny. Przypomina to trochę plaster miodu. Domki są zamykane i dokonuje się tam pochówku członków rodziny.
Oprócz domków są też długie ściany pełne wnęk, tam chowane są osoby mniej zamożne bądź nie posiadające dużej rodziny.
Wnęki są zabudowane cegłami i pociągnięte wapnem. Ściankę z cegieł się burzy przed włożeniem trumny a następnie zamurowuje ponownie. Docelowo kładzie się tam marmurową tablicę upamiętniającą zmarłego.
Co ciekawe, nie ma zwyczaju częstych wizyt na cmentarzu, tak popularnych w Polsce. Z reguły nawet na świeżych grobach bywa się raz do roku, 1 listopada.
Wie Pani czy urnę z prochami można zabrać? czy prochy można wysypać do morza, albo w lesie?
OdpowiedzUsuńUrnę z prochami można zabrać i przewozić, np. w celu pochowania na cmentarzu w Polsce. Potrzebna jest do tego zgoda konsula. Prochów nie wolno nigdzie rozsypywać, prawo jednoznacznie tego zabrania.
OdpowiedzUsuń