O mnie

Moje zdjęcie
Murcia, Murcia, Spain
Karina Ślesińska / TŁUMACZ PRZYSIĘGŁY JĘZYKA HISZPAŃSKIEGO W POLSCE I JĘZYKA POLSKIEGO W HISZPANII / Proszę o telefony w godzinach 10:00 - 18:00 od poniedziałku do piątku: +34 661 351 979 lub o wysłanie e-maila na adres: karina@hiszpaniaconsulting.com

8 maj 2013

Pośpiech a sprawa hiszpańska.

Dzisiaj będzie nieco filozoficznie, ale spotykam się z tymi problemami kilka razy w tygodniu więc chyba warto poruszyć tę kwestię. Z powodów zawodowych często obserwuję zderzenie niekompatybilnych filozofii działania. Polacy, i mam na myśli nie tylko osoby prywatne i firmy, ale nawet bardziej urzędy i instytucje, potrzebują załatwienia wszystkiego "na wczoraj". Przetargi na wizyty studyjne często zakładają realizację takiego wyjazdu w czasie 3-4 tygodni, firmy otwierające działalność oczekują, że wszelkie pozwolenia zostaną im przyznane od ręki a drobni przedsiębiorcy oczekują odpowiedzi na e-maile w ciągu pół godziny.

Niestety tak to w Hiszpanii nie działa. Hiszpanie zawsze mają czas i zobowiązania, tudzież roszczenia innych pod ich adresem nie wzruszają ich za bardzo. Przeciętny Hiszpan na e-maila odpowiada po tygodniu, urzędy rozpatrują nawet najprostsze sprawy bardzo powoli, nieraz przez kilka miesięcy a zorganizowanie konferencji czy wyjazdu, z których strona hiszpańska nie osiąga zysku materialnego to prawdziwa droga przez mękę.

Co w związku z tym nam pozostaje? W większości przypadków pozostaje nam pogodzenie się z sytuacją. Przewidując obrót sytuacji i znając mentalność Hiszpanów podejdźmy do sprawy ze spokojem i wyprzedzeniem czasowym. Oczywiście nie zawsze jest to możliwe, ale nasze nerwy niczego nie zmienią. Najgłębszy chyba stereotyp dotyczący Hiszpanii, czyli sławetna "mañana" jest prawdziwy. Hiszpanie to jeden z najmniej produktywnych narodów Europy. Swój czas pracy trwonią na rozliczne przerwy kawowe, śniadaniowe, pogaduszki o niczym i rozmowy przez telefon. Czasu na rzeczywistą pracę pozostaje niewiele. Nie ulega wątpliwości, że nie wszyscy tacy są, ale często np. urzędnicy są po prostu zdemoralizowani. Po zdaniu egzaminów, o których było w poprzednim wpisie, są nietykalni. Mają gwarancję pracy do emerytury a zarazem znikome szanse awansu i podwyżki. Stąd też motywacja do pracy jest bardziej niż niska, można ją przyrównać do komunistycznego "czy się stoi, czy się leży xxxx się należy". Taka samo jest zarówno w administracji lokalnej jak i w ministerstwach. 

Oczywiście inaczej się sprawa ma jeśli coś kupujemy od Hiszpanów więc osiągają zysk finansowy. Turaj można liczyć na żywsze działania i zainteresowanie tematem.

Czy zatem należy zupełnie zrezygnować ze współpracy z Hiszpanami? Absolutnie nie. To wspaniały kraj i wspaniali ludzie. Choć specyficzni. Po prostu trzeba się od nich zarazić pewnym "luzem" żeby nie dostać wrzodów żołądka usiłując coś w Hiszpanii polskim sposobem załatwić. I na pewno nie warto tutaj się srożyć i być niemiłym. Tak potraktowany Hiszpan zastosuje coś w rodzaju "włoskiego strajku", będzie pracował jeszcze wolniej. O ile to możliwe. Lepiej wyjdziemy na miłym słowie niż na pretensjach. I to jest coś co łączy Polaków i Hiszpanów. Każdy lubi być mile traktowany. Uśmiech otworzy nam wiele drzwi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz